Strony
- Strona główna
- Mini poradnik - Jak zrobić koniom koreczki?
- Poradnik dla początkujących cz. 1 - Jak założyć koniowi ogłowie?
- Maści
- Rasy koni
- CSIO*** w Sopocie
- Choroby końskie: Mięśniochwat cz. 1
- Końskie choroby: Kolka cz. 2
- Uszy konia
- Sprzęt do pielęgnacji/czyszczenia konia
- Rzeczy podstawowe: Jak się ubrać do jazdy konnej?
czwartek, 26 lutego 2015
sobota, 21 lutego 2015
"Czas wojny" rozdział 1
No hej.
Bardzo was przepraszam za tak długą nie obecność! :( No ale szkoła robi swoje.
Postanowiłam napisać drugie opowiadanie, bo poprzednie trochę mi nie wyszło. Mam nadzieję, że nie obrazicie się na mnie, że tamtego opowiadania już nie będę pisać :P Ale pewnie te opowiadanie bardziej się wam spodoba ^^
Bardzo was przepraszam za tak długą nie obecność! :( No ale szkoła robi swoje.
Postanowiłam napisać drugie opowiadanie, bo poprzednie trochę mi nie wyszło. Mam nadzieję, że nie obrazicie się na mnie, że tamtego opowiadania już nie będę pisać :P Ale pewnie te opowiadanie bardziej się wam spodoba ^^
Był czwartek 31
sierpnia 1939 roku. To był ostatni dzień wakacji, i na zajutrz trzeba było iść
do szkoły. Nie każdy lubił powrót do szkoły, ale dzieci wręcz uwielbiały, bo w
końcu mogły się spotkać z przyjaciółmi i uczyć się czegoś nowego. Wszyscy byli
już spakowani, książki już czekały w plecaku, piórniki, kredki, flamastry,
ołówki i takie inne przybory szkolne były już zakupione. Wszyscy byli tak
podekscytowani (szczególnie dzieci które szły po raz pierwszy do szkoły), że z
trudem zdołali zasnąć. Ten dzień wydawał być się taki szczęśliwy, ale taki nie
był.
1 września nad
ranem wybuchła II wojna światowa. Każdego człowieka który mieszkał w tym
mieście zbudziły strzały, zrzucane bomby, wybuchy. Z początku nikt nie wiedział
co się dzieję, ale później zorientowano się, że właśnie się rozpoczęła II wojna
światowa. Wszyscy tatusiowie, mężowie którzy szkolili się do wojska byli gotowi
bronić swoją ojczyznę. Mamy i dzieci nie wychodzili z domu, wszyscy schowali
się w piwnicach cali roztrzęsieni ze strachu, schowani w jakimś koncie z
nadzieją, że to tylko im się śni i zaraz się obudzą. Ale to nie był zły sen. To
działo się naprawdę.
Po ulicy miasta
biegła jedenastoletnia dziewczynka która miała na imię Mandy. Miała niedługie,
poszarpane, brzydkie brązowe włosy. Na sobie miała jakąś brzydką
"sukienkę" w kolorze szaro-zielonym. Nie, tego nie da się nazwać
sukienką, to była jakaś szata bądź szmata! Była okropnie brzydka. Mandy
miała jedno oko zielone, a drugie brązowo-zielone. Twarz miała całą okaleczoną,
brudną a z niektórych miejsc leciała nawet krew. Butów nie miała, chodziła na
boso co wcale przyjemne nie było. Dziewczynka była sierotą, jej mama zmarła po
porodzie a tata umarł jak miała 3 lata. Później trafiła do sierocińca, ale
kiedy miała 9 lat go zlikwidowano i Mandy musiała wychowywać się na ulicy. Nie
miała przyjaciół. Żyła w samotności, co było trudne. Teraz dziewczynka musiała
się jakoś ukrywać przed strzelcami żeby przeżyć, ale gdzie znalazła jakąś
kryjówkę to strzały ją od razu „znajdowały”. W końcu przypomniała sobie o
„swoim miejscu”, które znajdowało się za
miastem. Jak najszybciej mogła pobiegła do bramy miasta. Po paru
minutach już tam była, i o dziwo nie było żadnych strzelców, czołgów i takich
innych.
-Dziwne… Myślałam, że
całe miasto jest „osaczone” przez strzelców. –pomyślała. Po cichu wyszła przez
bramę. Po za miastem rosła piękna ,
zielona łąka. No, ale przecież trwa wojna więc niedługo wcale pięknie nie
będzie. Mandy obejrzała się za siebie, żeby sprawdzić czy nikt jej nie obserwuje
bądź śledzi. Na szczęście nikogo nie było, więc dziewczyna popędziła do
pobliskiego lasu, w którym od 3 lat przebywała całe dni. Po chwili była już w
lesie. Mandy uwielbiała przyrodę, zwierzęta, ale najbardziej – konie. Konie to
była jej pasja, chociaż widziała je tylko parę razy, i nigdy nie odważyła się
do nich podejść, po za jednym wyjątkiem kiedy Mandy podeszła do karego konia
który woził bryczkę, pogłaskała go, ale woźnica na nią nakrzyczał i ją pogonił.
Później dziewczyna już się nie zbliżała do koni. W lesie, w którym Mandy lubiła
przebywać, ptaki ćwierkały, w wakacje były tutaj pyszne owoce leśnie. Las był
długi oraz duży i Mandy przez 3 lata nie
odkryła wszystkich miejsc w tym lesie. To był bardzo tajemniczy, spokojny las,
w którym każdy czuł się bezpiecznie.
Mandy
wędrowała leśną ścieżką. Wokół niej roiło się od zieleni, pełno było kwiatków,
krzewów wszędzie były drzewa (jak to w każdym lesie), ptaki ćwierkały, a od
czasu do czasu można było zauważyć jakieś zwierzę. Podczas spaceru, Mandy czuła,
że ktoś za nią idzie i ją obserwuje, ale nie miała odwagi się obejrzeć, bo
myślała, że to ktoś z wojska, ale po pewnym czasie odwróciła się, i zobaczyła
pięknego karego, karego konia z lśniącą grzywą. Koń miał bardzo ładne
niebieskie oczy, no i był ogierem. Nie był zbyt wielki. Mandy stała jak słup
przyglądając się mu. Po pewnym czasie zrobiła ostrożny krok do przodu. Koń ani
drgnął. Później zrobiła jeszcze jeden krok i powoli wyciągnęła rękę. Wtedy koń
stanął dęba i pobiegł przed siebie. Na szczęście Mandy w porę odskoczyła, ale
na jej nie szczęście wpadła w pokrzywy. Była cała poparzona. Była zła na
siebie, że ten piękny kary koń uciekł. Westchnęła i szła dalej mając nadzieję,
że znajdzie konia. Jak tak sobie szła, myślała nad imieniem dla konia. Długo
myślała, ale w końcu wymyśliła.
-Będzie nazywać się Etos. –powiedziała sama do siebie. Po
paru minutach chodzenia, Mandy usłyszała jakieś szelesty w krzakach. Nie
wiedziała co to jest, ale udało jej się zobaczyć „coś” czarnego. Chciała to
sprawdzić, ale ta istota już uciekła. Po dwóch minutach znowu coś usłyszała,
tylko, że nic nie zobaczyła. Znowu po dwóch minutach coś usłyszała. Nie
wytrzymała, i musiała rzucić się w krzaki, żeby sprawdzić co to takiego. W
krzakach zobaczyła jakąś czarną nogę. Jak dziewczyna zobaczyła, że na końcu tej
nogi jest kopyto, stwierdziła, że to koń a nawet może być to Etos. Biegła za
koniem i coraz to niżej zbiegali. Po paru minutach Mandy zobaczyła całą postać
konia, i tak jak myślała to był Etos. A kiedy wyszli z krzaków zobaczyła
przepiękną zieloną polane, gdzie kwiatów było od groma, ptaki jeszcze bardziej
ćwierkały, a na przeciwko Mandy i Etosa stało stado pięknych koni. Niektóre
skubały trawkę, inne, czyli źrebaki, bawiły się beztrosko, inne się ganiały, a
niektóre nawet spały. Mandy nie mogła uwierzyć w to co widzi. Była tak
szczęśliwa. Chciała do nich podejść, ale kara klacz podniosła do góry łeb,
popatrzyła na Mandy oraz Etosa groźnie, i zaczęła biec w ich kierunku. Wtedy Etos się położył i popatrzył się na
dziewczynkę swoimi niebieskimi oczami. Nie wiadomo jak, ale Mandy „wyczytała” z
oczów Etosa, żeby na niego wsiadła. Szybko to zrobiła, wtedy koń się podniósł i
pobiegł galopem w krzaki. „Ufff… - pomyślała Mandy – było blisko, a ta klacz
pewnie by nam coś zrobiła…”.
Kiedy
znaleźli się na leśnej ścieżce, Etos zwolnił do stępa. Kiedy biegł galopem
Mandy bardzo się bała, że spadnie. Na szczęście nie stało się to. Dziewczynka
poklepała konia po szyi, i przytuliła się do niego a on zwolnił. Czuła się
wspaniale gdy na nim siedziała. To było przyjemne uczucie. Po paru minutach
Etos znowu się położył, a Mandy zrozumiała, że musi zejść. Nie wiedziała o co
chodzi, ale gdy tylko koń się podniósł, uciekł w krzaki. Mandy była
zdezorientowana, nie rozumiała tego. Miała nadzieję, że Etos się jeszcze zjawi,
więc poszła dalej, a że się ściemniało, szukała miejsca na to, aby mogła się
przespać.
Przepraszam za wszystkie błędy i niedociągnięcia! :PP I mówię od razu: nie wiem kiedy będzie 2 rozdział!
wtorek, 26 sierpnia 2014
"Prawda" Rozdział I
Hej!
Sorry, że wczoraj nie napisałam tego posta, ale nie miałam czasu i grałam w moją nową grę XD No dobra to łapcie pierwszy rozdział "Prawdy"!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Była sobota,
na moim czerwonym zegarze wybiła ósma rano. Obudziłam się i spojrzałam przez
okno. Cała wieś była pokryta lodowatym śniegiem, na dworze było jeszcze trochę
ciemno, a z nieba padał gęsty śnieg. Miałam zamiar pojechać na przejażdżkę,
chociaż wiedziałam, że teraz jest na to nie odpowiednia pogoda. Zeszłam na dół,
ubrałam kozaki, ciepłą kurtkę i kask. Pobiegłam jak najszybciej do stadniny, a
czarne buty zostawiały ślady na śniegu. Gdy byłam w pobliżu stajni, otworzyłam
drzwi i usłyszałam parsknięcia i rżenia koni. Podeszłam do boksu Etosa, mojego
gniadego konia. Pogłaskałam go po łbie i otworzyłam furtkę. Konik spojrzał na
mnie swoimi czekoladowymi oczami a ja go wyprowadziłam. Poszłam po ogłowie,
czaprak oraz siodło i osiodłałam
Etosa. Wzięłam głęboki oddech i wsiadłam
na wierzchowca. Śnieg zaczął mniej padać i było już trochę więcej widać.
Ruszyłam konia do stępa i wjechaliśmy na zaśnieżoną polną drogę. Płatki śniegu
wirowały mi przed oczami, a ja zaczęłam myśleć o mojej rodzinie nie patrząc gdzie
jadę… Moja siostra, Marnie, wyjechała do Paryża, a ja mieszkam z matką która
tylko pracuje w swojej firmie, i w ogóle ja ją nie interesuje. Mój tata zginął
w wypadku samochodowym i bardzo żałuje że go nie ma…
Nagle mój
koń zjechał na drogę, a ja zobaczyłam dwa jasne światła które się do nas
zbliżały z dużą prędkością. Zlękłam się i chciałam zjechać na zaśnieżoną trawę,
ale Etos stanął dęba i spadłam na asfalt i straciłam przytomność, a noga
zaplątała mi się w strzemieniu… Koń zaczął biec cały przestraszony, ale na
ulicy było bardzo ślisko i tak samo jak ja padł. Kierowca samochodu który
zbliżał się do nas zauważył nas za późno i nie zdążył wyhamować.
Kiedy otworzyłam
oczy i pierwszą rzeczą którą zobaczyłam był biały sufit. Obróciłam głowę i
ujrzałam dużo maszyn podłączonych do mnie. Nie wiedziałam gdzie jestem, ale w
pamięci nadal miałam świeży obraz wypadku. Nagle poczułam przeszywający ból na
całym ciele… Po chwili zobaczyłam znaną mi osobę która siedziała przy moim
łóżku. To była Marnie.
-Mandy! Myślałam
że się już nigdy nie obudzisz… - powiedziała uszczęśliwiona.
-Marnie?
Jestem w szpitalu…? – powiedziałam z bólem.
-Tak.
Lekarze powiedzieli że miałaś bardzo dużo szczęścia że przeżyłaś, ale masz
naprawdę dużo ran.
-Mama
przyszła? – zapytałam smętnie, a siostra pokręciła przecząco głową.
-Mogłam się
tego spodziewać… A Etos? Co się z nim stało?
Marnie
milczała.
-Marnie!
Powiesz mi?! – wykrztusiłam z siebie podnosząc ton.
-Mandy… Ja..
Nie wiem jak ci to powiedzieć...
-No mów! Mam
prawo wiedzieć co się stało z moim koniem! – krzyknęłam i aż pielęgniarka do nas przyszła żeby mnie
uspokoić.
-Etos… On
nie żyje. – powiedziała smutno moja siostra.
Nie mogłam
uwierzyć w to co się stało… Mój koń nie żyje i to z mojej winy… Chciałabym
cofnąć czas i nie iść do stajni, ale… wiem że to nie możliwe. Każdy popełnia
błędy, a ja popełniłam największy w moim życiu. Nigdy sobie tego nie wybaczę…
-Oh,
dlaczego byłam taka głupia! Etos to był mój największy przyjaciel…
-powiedziałam zrozpaczona.
-Przykro mi,
Mandy… - Marnie położyła swoją rękę na moim ramieniu, a kiedy już na nią nie
patrzyłam, uśmiechnęła się pod nosem złośliwie.
***
Rany zagoiły
się szybko, jednak wspomnienia z przeszłości nadal wracały, a każdej nocy w
szpitalu miałam ten sam koszmar. Wyszłyśmy ze szpitala. Jednak jak wyszłam z
budynku wszystko wydawało mi się inne i obce, jakbym dopiero po raz pierwszy tu
była. Wsiadłam razem z Marnie do jej żółtego samochodu i ruszyłyśmy na ranczo.
W czasie podróży nikt się nie odezwał, a ja patrzyłam w szybę na zaśnieżony krajobraz
przypominając sobie wszystkie wspomnienia z tamtego dnia. Wydawało się że jazda
samochodem trwa wieczność, jednak w końcu dotarliśmy, a ja przed oczami miałam
obraz wypadku. Jak tylko wyszłam z samochodu, wpadłam do domu jak burza i
ruszyłam do swojego pokoju kiedy widziałam, że Marnie chcę coś powiedzieć.
Rzuciłam się na moje łóżko i wybuchłam płaczem. Po pięciu minutach moja siostra
weszła do pokoju.
-Mandy… Ja
wiem jak ci jest przykro i…
-A ty skąd
możesz o tym wiedzieć?! Ty nigdy nie straciłaś nikogo bliskiego, a jak tata
zginął w ogóle się tym nie przejmowałaś.- przerwała jej.
-Też mi było
ciężko po jego śmierci, ciągle widziałam jego twarz i długo czasu minęło zanim
się pozbierałam…
-Ja nocami
nie mogłam spać i dniami płakałam. A teraz wynoś się z mojego pokoju! Oooo…
właśnie! Nie pamiętasz, że masz swoją pracę i dom w Paryżu?! Tam jest twoje
miejsce, a nie tu!– krzyknęłam rozzłoszczona, a Marnie wyszła bez słowa i
trzasnęła drzwiami od mojego pokoju. Byłam na nią zła z niewiadomo jakich
przyczyn, ponieważ wiedziałam że to nie ona była sprawcą wypadku, i że mojego
konia nie zabiła. Chciałam już się zerwać z łóżka i zejść na dół kiedy mój
telefon komórkowy zaczął „śpiewać” moją ulubioną piosenkę. Podeszłam do półki
na której leżał i odebrałam telefon.
-Hej Mandy.
I jak tam? – po drugiej stronie odezwała się moja najlepsza przyjaciółka
Kamilla.
-Przecież
wiesz, że nie jest mi łatwo. – bąknęłam
-Tak, wiem…
Ale chciałabym się dowiedzieć kiedy przyjdziesz do szkoły?
-Dopiero
wyszłam ze szpitala, a do gimnazjum na razie nie chcę mi się iść. –
powiedziałam przewalając oczami – Ale jak chcesz to możesz do mnie przyjść. Jak
będę już gotowa to może pojedziemy na przejażdżkę… - zaproponowałam.
-Ok! To może
za tydzień w sobotę?
-Jasne.
Chyba nic nie mam w ten dzień szczególnie ważego.
-No dobra to
odezwij się do mnie jeszcze!
-Spoko. To
do zobaczenia. – zakończyłam tą rozmowę i odłożyłam słuchawkę. Postanowiłam że
zejdę na dół do Marnie. Muszę ją za to przeprosić, że na nią nakrzyczałam,
chociaż tak naprawdę nie miałam na to ochoty.
Zeszłam na
dół gdzie w salonie siedziała moja siostra czytająca książkę. Podeszłam do niej
cicho, a ona podniosła na mnie wzrok.
-Czego
chcesz? – bąknęła
-Chciałabym
cię przeprosić. Nie powinnam tak się do ciebie odzywać. – starałam się aby to
jak najlepiej wyszło i mieć to już za sobą.
-W sumie to
moja wina, że weszłam do twojego pokoju. – Marnie uśmiechnęła się do mnie.
-Czyli nie
jesteś na mnie zła?
-Nie, no co
ty. Przecież jesteś moją siostrą.
- A tak w
ogóle to kiedy wyjeżdżasz? – zapytałam z nadzieją, że zostanie bo ją jednak
potrzebowałam. Nie chciałam być sama.
-Nie wiem.
Muszę to przemyśleć. – odparła.
-Aha. No i w
sobotę za tydzień przychodzi do mnie Kamilla.
-Ok. To
twoja najlepsza przyjaciółka?
-Tak. A
teraz wybacz bo muszę już iść. – pożegnałam ją i pobiegłam do stajni.
_____________________________________________________________________
I jak? :) Podobało się? Piszcie w komentarzach!
Pa <3
~antola
niedziela, 24 sierpnia 2014
Koniec obozu
Hej!
Wczoraj wróciłam z obozu :D Było po prostu świetnie! Za rok też bym tam chętnie pojechała :) Zrobiłam na szczęście zdjęcia, ale niestety nie mam z pokazu ujeżdżenia. Wychowawcy i instruktorzy byli bardzo mili, zabawni :D Bardzo polecam wam stadninę Iskrę, warto spędzić tam wakacje!
A teraz parę zdjęć koników :) xD
Tośka, TURBO kucyk noszące moje imię ;)
Tu Arizona, na której nie miałam okazji pojeździć.
Mam więcej zdjęć, ale nie chcę ich pokazywać :P
Z tej stadniny najbardziej mi się podobał Wojtek. Bardzo miły, fajny i wygodny arabek :D
Jeździłam na nim 3 razy i dobrze się słucha :)
Moim 2 ulubionym koniem była Filipinka. Tak jak Wojtek jest arabem tylko siwym ;) Niestety nie mam jej zdjęcia.
To chyba tyle, 1 rozdział mojej "książki" ukaże się na blogu jutro!
Paaa <3
Wczoraj wróciłam z obozu :D Było po prostu świetnie! Za rok też bym tam chętnie pojechała :) Zrobiłam na szczęście zdjęcia, ale niestety nie mam z pokazu ujeżdżenia. Wychowawcy i instruktorzy byli bardzo mili, zabawni :D Bardzo polecam wam stadninę Iskrę, warto spędzić tam wakacje!
A teraz parę zdjęć koników :) xD
Tośka, TURBO kucyk noszące moje imię ;)
Tu Arizona, na której nie miałam okazji pojeździć.
Mam więcej zdjęć, ale nie chcę ich pokazywać :P
Z tej stadniny najbardziej mi się podobał Wojtek. Bardzo miły, fajny i wygodny arabek :D
Zdjęcie pochodzi z http://www.stajniaiskra.pl/ |
Jeździłam na nim 3 razy i dobrze się słucha :)
Moim 2 ulubionym koniem była Filipinka. Tak jak Wojtek jest arabem tylko siwym ;) Niestety nie mam jej zdjęcia.
To chyba tyle, 1 rozdział mojej "książki" ukaże się na blogu jutro!
Paaa <3
czwartek, 14 sierpnia 2014
Obóz konny i nowe sztyblety oraz torba
Hej!
Wróciłam ze wsi tydzień wcześniej z czego bardzo się ciesze xd Nie miałam tam nic do roboty itp. Chcę wam powiedzieć, że 17 sierpnia jadę na obóz konny i wrócę 23 :) Szczerze, już nie mogę się doczekać! To mój pierwszy obóz konny ;) Stadnina do której jadę nazywa się "Iskra" i jest w woj. pomorskim czyli tam gdzie mieszkam. Poniżej znajdzie się link do strony:
KLIK!
A co do sztybletów... Dzisiaj byłam w "Decathlonie" i kupiłam gumowe sztyblety. Rozmiar 37. Nie mam ich zdjęcia, ale mam przykład ich z internetu.
Mam nadzieję że mi długo posłużą ;)
Co do torby, to kupiłam ją wcześniej na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku. Jest duża, ma jedną komorę i małą kieszonkę w środku. Torba naprawdę bardzo przydatna, a nadruk jaki na niej jest... Jest piękny <3
Zdjęcie również pochodzi z internetu.
Mam taką też informację o opowiadaniu. Napisałam już trochę i za 2 dni mogę dodać albo nawet jutro, bo muszę jeszcze dorzucić parę tekstów itp., ale to już nie dzisiaj ;)
To tyle na dzisiaj, pa!
Wróciłam ze wsi tydzień wcześniej z czego bardzo się ciesze xd Nie miałam tam nic do roboty itp. Chcę wam powiedzieć, że 17 sierpnia jadę na obóz konny i wrócę 23 :) Szczerze, już nie mogę się doczekać! To mój pierwszy obóz konny ;) Stadnina do której jadę nazywa się "Iskra" i jest w woj. pomorskim czyli tam gdzie mieszkam. Poniżej znajdzie się link do strony:
KLIK!
A co do sztybletów... Dzisiaj byłam w "Decathlonie" i kupiłam gumowe sztyblety. Rozmiar 37. Nie mam ich zdjęcia, ale mam przykład ich z internetu.
Mam nadzieję że mi długo posłużą ;)
Co do torby, to kupiłam ją wcześniej na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku. Jest duża, ma jedną komorę i małą kieszonkę w środku. Torba naprawdę bardzo przydatna, a nadruk jaki na niej jest... Jest piękny <3
Zdjęcie również pochodzi z internetu.
Mam taką też informację o opowiadaniu. Napisałam już trochę i za 2 dni mogę dodać albo nawet jutro, bo muszę jeszcze dorzucić parę tekstów itp., ale to już nie dzisiaj ;)
To tyle na dzisiaj, pa!
Subskrybuj:
Posty (Atom)